Budynek hali
Laura opuściła jako nowy pracownik zarządu klubu siatkarskiego. Mimo tego, iż
całym sercem pragnęła by to, co powiedział Daniel było się nieprawdą, prezes
okazał się kobieciarzem pierwszej klasy. Przez całe spotkanie pożerał ją
wzrokiem. Już po połowie spotkania niemal straciła kontrolę i rzuciła się na
niego z pięściami, ale jako, że miał być on jej przyszłym pracodawcą, doszła do
wniosku, że może wytrzyma jeszcze chwilę.
Laura stanęła
u szczytu schodków prowadzących do hali i omiotła wzrokiem parking. Oprócz jej
autka były tam wciąż trzy inne samochody. Dwa jak stały tak stoją, ale trzecie
musiało dopiero co przyjechać. Mogłaby przysiąc że gdy zajmowała to miejsce,
nie było tam tego czarnego BMV. Przyjrzała się dokładniej samochodowi i stwierdziła
że, tuż obok niego, stoją cztery osoby. Wśród mężczyzn zauważyła Go. Opowiadał
coś, szeroko się uśmiechając. Nikt mu nie przerywał, ani nawet się nie ruszał.
Tak już miał, że gdy tylko otwierał usta, wszyscy milkli by dowiedzieć się co
ciekawego ma tym razem do powiedzenia. Szczególnie gdy opowiadał historie ze
swojego życia. Te zawsze były najciekawsze. Wbrew własnej woli i rozsądkowi,
naprawdę za nim tęskniła.
Panowie
stali przy wejściu do jej Mini Coopera. Jeden z nich nawet opierał się o niego.
Zlustrowała go od stóp do głów i stwierdziła że skądś go zna. Ta postura… Daniel! Tego już za wiele. Nie
będzie się facet bezkarnie gapił na moje cycki, a potem opierał o ukochane
autko. Co to, to nie. Laura uniosła głowę wysoko i ignorując fakt, iż każda cząstka
jej ciała wołała o ucieczkę, ruszyła w kierunku BMV. Przysłoniła twarz włosami
i głośno odchrząknęła. Wśród śmiechów i aplauzów jej cienki głosik zginął. Czas
na cięższą artylerię. Uniosła dwa palce do ust i gwizdnęła, tuż przy uchu
Daniela .
-Oh. Przepraszam.
To już drugi raz dzisiaj. Nic ci się nie stało? Nie? Szkoda. Może następnym
razem.- Laura nie dała mu szansy na odpowiedź, więc jedyne co mógł zrobić to
posłać jej mordercze spojrzenie, na które nawet nie zwróciła uwagi.
-Co ja Ci
kobieto zrobiłem?! Możesz mi wytłumaczyć? Bo następne nasze spotkanie może się
skończyć moim pobytem w szpitalu. Muszę wiedzieć jak unikać śmierci.- wycedził
przez zaciśnięte zęby. Laura uśmiechnęła się fałszywie i spojrzała głęboko w jego oczy.
-Oczywiście,
nie zrobiłeś nic za co mogłabym chcieć cię zabić. To niedorzeczne. Przecież
flirtowanie z zamężnymi kobietami i uwodzenie ich jest dozwolone w każdym kraju
na świecie. Nie masz się czym martwić. Gdybyś zrobił coś, co naprawdę
zdenerwowałoby mnie i przez co miałabym chęć odebrania ci życia, nie byłbyś jego
dumnym posiadaczem już dawno. Jasne? A teraz proszę, czy mógłbyś się odsunąć,
bo zasłaniasz mi dojście do samochodu?- Daniel popatrzył tylko na nią i
potulnie odszedł w stronę jednego z aut, stojących na parkingu.-Dziękuję.-
dodała grzecznie i wsiadła do „Stefana”, jak zwykła nazywać swojego Mini
Coopera. Ostatni raz spojrzała na halę Energia i szeroko się uśmiechnęła. II
menager PGE SKRY Bełchatów- pomyślała dumnie i opuściła felerny parking.
__________________________________________________
Hej! Jak tam wam minął tydzień? U mnie całkiem OK, tylko sporo pracy. Jutro weselisko! Szczerze mówiąc, gdybym tylko mogła, to zaległabym na parapecie, z ciepłym kubkiem herbaty i ulubioną książką, no ale cóż. Nie jestem fanką takich imprez. Ani, w ogóle żadnych imprez. Tak, tak wiem, to dziwne.
Poddaję ten rozdział waszej ocenie i przepraszam za błędy, głównie interpunkcyjne. Liczę na jakieś malutkie komentarze... Zadowoliłoby mnie nawet malutkie "Jest OK". To jak będzie? daję wam czas do następnego czwartku/piątku. Enjoy!
~Vivian