Laura Zawadzka, ze zwykłą sobie prędkością, wjechała
na prawie pusty parking. Wyjątek stanowiło pięć drogich samochodów. No tak,
przecież sportowcy zarabiają całkiem nieźle-pomyślała. Dziewczyna wysiadła ze
swojego Mini Coopera w kolorze mlecznej czekolady i ruszyła ku wejściu. Wspięła się po kilku niezbyt stromych
schodkach i pewnym krokiem weszła do biura. Gdy tylko przekroczyła próg,
uderzył ją mocny zapach męskich perfum. Wciągnęła powietrze nosem i stwierdziła
że są całkiem ładne. Może trochę za ciężkie, ale nadal ładne. Facet stał tyłem
do Laury. Modne ubrania, drogie buty, sportowa torba przewieszona przez ramię i
ten jego zapach. Siatkarz- stwierdziła bez chwili zawahania. Oparty o wysoki
blat biurka, bezczelnie flirtował z zamężną sekretarką. Chociaż sądząc po
zachowaniu kobiety, szaleńczo zakochana w swoim mężu też nie była. Laura
odchrząknęła i tym samym sprawiła że sekretarka, z prędkością światła, odskoczyła
od swojego adoratora. Ten dla kontrastu nie ruszył się choćby o milimetr.
-Pani w
jakiej sprawie?- zapytała uprzejmie.
-Byłam
umówiona w sprawie pracy.
-Ach, tak. Proszę chwileczkę
poczekać.- wstała od biurka i próbując ukryć rumieniec malujący się na jej
twarzy, wślizgnęła się do jednego z pokojów. Gdy tylko kobieta zniknęła za drzwiami,
sportowiec odwrócił się. Był wysoki, jak na siatkarza przystało, więc patrzył
na nią z góry. Wyraźnie nie był zadowolony, że ktoś śmiał przerwać jego małe rendez-vous z uroczą brunetką, ale
uroda dziewczyny stojącej w drzwiach zdawała się łagodzić sprawę.
-Laura, tak?- zapytał, zaglądając
przelotnie do akt leżących na biurku. Kiwnęła głową w potwierdzającym geście.- Witaj w klubie-
dodał posyłając jej olśniewający
uśmiech.
-Jeszcze się nie dostałam.
-Jeszcze nie. Ale jestem pewny, że
gdy prezes tylko cię zobaczy, robotę będziesz miała jak w banku. Facet gustuje
w pięknych kobietach.- Siatkarz ruszył w stronę drzwi z zamiarem opuszczenia
pomieszczenia, ale nagle zatrzymał się tuż przy Laurze i wyszeptał jej do ucha-
A tak w ogóle to Daniel jestem.- nagle wysoka szpilka Laury wylądowała na jego
stopie. Zgiął się w pół, złapał za obolałą stopę i głośno wypuścił powietrze z
płuc.
-Oh, przepraszam. Nie chciałam.-
powiedziała bez cienia skruchy, pochylając się nad wściekłym Danielem.- A tak w
ogóle- zaczęła - to mam do zaoferowania znacznie więcej niż to, co widać na
pierwszy rzut oka. Widziałam jak patrzysz się na mój dekolt. Zrób to jeszcze
raz, a wtedy nie zawaham się ani chwili i złamię ci tą stópkę, jasne kochasiu?-
pokiwał głową i wyszedł trzaskając drzwiami. Po drodze wymamrotał kilka obelg
pod adresem Laury, ale ta udała że nie słyszy i przewróciła tylko oczami. Uh…
nienawidzę kiedy faceci traktują kobiety tak… protekcjonalnie i przedmiotowo-
pomyślała. Nagle zza drzwi gabinetu prezesa wyłoniła się sekretarka i zaprosiła
dziewczynę do środka.
-Daniel już wyszedł?- Zapytała
wyraźnie zawiedziona kobieta.
-Tak. Powiedział że ma jakąś ważną
randkę.- sekretarka posmutniała jeszcze bardziej i usiadła za biurkiem. Laura
podeszła do niej i powiedziała-Lepiej się w to nie pakuj. Nie jest tego wart.
-Tak myślisz?- uniosła głowę i
spojrzała na swoją rozmówczynię.
-Tak, tak myślę. Laura jestem-
przedstawiła się wyciągając rękę.
-Zuza.- sekretarka uścisnęła jej dłoń
i dodała- powodzenia.
______________________________________________
Hej, jestem, jak zapewne już wiecie, Vivian. Nie bawię się w żadne powitania, bo zwyczajnie mi się nie chce. Jest to reaktywacja mojego poprzedniego bloga, do którego zgubiłam login i hasło. Mam nadzieję że, spodoba wam się mój pomysł na opowiadanie i będziecie komentować je często i gęsto ;) Enjoy!
Buźka ;*
~Vivian
Ps. Rozdziały będę wstawiała mniej więcej raz w tygodniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz