piątek, 25 października 2013

II

Budynek hali Laura opuściła jako nowy pracownik zarządu klubu siatkarskiego. Mimo tego, iż całym sercem pragnęła by to, co powiedział Daniel było się nieprawdą, prezes okazał się kobieciarzem pierwszej klasy. Przez całe spotkanie pożerał ją wzrokiem. Już po połowie spotkania niemal straciła kontrolę i rzuciła się na niego z pięściami, ale jako, że miał być on jej przyszłym pracodawcą, doszła do wniosku, że może wytrzyma jeszcze chwilę.
Laura stanęła u szczytu schodków prowadzących do hali i omiotła wzrokiem parking. Oprócz jej autka były tam wciąż trzy inne samochody. Dwa jak stały tak stoją, ale trzecie musiało dopiero co przyjechać. Mogłaby przysiąc że gdy zajmowała to miejsce, nie było tam tego czarnego BMV. Przyjrzała się dokładniej samochodowi i stwierdziła że, tuż obok niego, stoją cztery osoby. Wśród mężczyzn zauważyła Go. Opowiadał coś, szeroko się uśmiechając. Nikt mu nie przerywał, ani nawet się nie ruszał. Tak już miał, że gdy tylko otwierał usta, wszyscy milkli by dowiedzieć się co ciekawego ma tym razem do powiedzenia. Szczególnie gdy opowiadał historie ze swojego życia. Te zawsze były najciekawsze. Wbrew własnej woli i rozsądkowi, naprawdę za nim tęskniła.
Panowie stali przy wejściu do jej Mini Coopera. Jeden z nich nawet opierał się o niego. Zlustrowała go od stóp do głów i stwierdziła że skądś go zna.  Ta postura… Daniel! Tego już za wiele. Nie będzie się facet bezkarnie gapił na moje cycki, a potem opierał o ukochane autko. Co to, to nie. Laura uniosła głowę wysoko i ignorując fakt, iż każda cząstka jej ciała wołała o ucieczkę, ruszyła w kierunku BMV. Przysłoniła twarz włosami i głośno odchrząknęła. Wśród śmiechów i aplauzów jej cienki głosik zginął. Czas na cięższą artylerię. Uniosła dwa palce do ust i gwizdnęła, tuż przy uchu Daniela .
-Oh. Przepraszam. To już drugi raz dzisiaj. Nic ci się nie stało? Nie? Szkoda. Może następnym razem.- Laura nie dała mu szansy na odpowiedź, więc jedyne co mógł zrobić to posłać jej mordercze spojrzenie, na które nawet nie zwróciła uwagi.
-Co ja Ci kobieto zrobiłem?! Możesz mi wytłumaczyć? Bo następne nasze spotkanie może się skończyć moim pobytem w szpitalu. Muszę wiedzieć jak unikać śmierci.- wycedził przez zaciśnięte zęby. Laura uśmiechnęła się fałszywie i  spojrzała głęboko w jego oczy.

-Oczywiście, nie zrobiłeś nic za co mogłabym chcieć cię zabić. To niedorzeczne. Przecież flirtowanie z zamężnymi kobietami i uwodzenie ich jest dozwolone w każdym kraju na świecie. Nie masz się czym martwić. Gdybyś zrobił coś, co naprawdę zdenerwowałoby mnie i przez co miałabym chęć odebrania ci życia, nie byłbyś jego dumnym posiadaczem już dawno. Jasne? A teraz proszę, czy mógłbyś się odsunąć, bo zasłaniasz mi dojście do samochodu?- Daniel popatrzył tylko na nią i potulnie odszedł w stronę jednego z aut, stojących na parkingu.-Dziękuję.- dodała grzecznie i wsiadła do „Stefana”, jak zwykła nazywać swojego Mini Coopera. Ostatni raz spojrzała na halę Energia i szeroko się uśmiechnęła. II menager PGE SKRY Bełchatów- pomyślała dumnie i opuściła felerny parking.
__________________________________________________
Hej! Jak tam wam minął tydzień? U mnie całkiem OK, tylko sporo pracy. Jutro weselisko! Szczerze mówiąc, gdybym tylko mogła, to zaległabym na parapecie, z ciepłym kubkiem herbaty i ulubioną książką, no ale cóż. Nie jestem fanką takich imprez. Ani, w ogóle żadnych imprez. Tak, tak wiem, to dziwne. 
Poddaję ten rozdział waszej ocenie i przepraszam za błędy, głównie interpunkcyjne. Liczę na jakieś malutkie komentarze... Zadowoliłoby mnie nawet malutkie "Jest OK". To jak będzie? daję wam czas do następnego czwartku/piątku. Enjoy!
~Vivian

czwartek, 17 października 2013

I

Laura  Zawadzka, ze zwykłą sobie prędkością, wjechała na prawie pusty parking. Wyjątek stanowiło pięć drogich samochodów. No tak, przecież sportowcy zarabiają całkiem nieźle-pomyślała. Dziewczyna wysiadła ze swojego Mini Coopera w kolorze mlecznej czekolady i ruszyła ku wejściu.  Wspięła się po kilku niezbyt stromych schodkach i pewnym krokiem weszła do biura. Gdy tylko przekroczyła próg, uderzył ją mocny zapach męskich perfum. Wciągnęła powietrze nosem i stwierdziła że są całkiem ładne. Może trochę za ciężkie, ale nadal ładne. Facet stał tyłem do Laury. Modne ubrania, drogie buty, sportowa torba przewieszona przez ramię i ten jego zapach. Siatkarz- stwierdziła bez chwili zawahania. Oparty o wysoki blat biurka, bezczelnie flirtował z zamężną sekretarką. Chociaż sądząc po zachowaniu kobiety, szaleńczo zakochana w swoim mężu też nie była. Laura odchrząknęła i tym samym sprawiła że sekretarka, z prędkością światła, odskoczyła od swojego adoratora. Ten dla kontrastu nie ruszył się choćby o milimetr.
-Pani w jakiej sprawie?-  zapytała uprzejmie.
-Byłam umówiona w sprawie pracy.
-Ach, tak. Proszę chwileczkę poczekać.- wstała od biurka i próbując ukryć rumieniec malujący się na jej twarzy, wślizgnęła się do jednego z pokojów. Gdy tylko kobieta zniknęła za drzwiami, sportowiec odwrócił się. Był wysoki, jak na siatkarza przystało, więc patrzył na nią z góry. Wyraźnie nie był zadowolony, że ktoś śmiał przerwać  jego małe rendez-vous z uroczą brunetką, ale uroda dziewczyny stojącej w drzwiach zdawała się łagodzić sprawę.
-Laura, tak?- zapytał, zaglądając przelotnie do akt leżących na biurku. Kiwnęła głową w  potwierdzającym geście.- Witaj w klubie- dodał posyłając jej  olśniewający uśmiech.
-Jeszcze się nie dostałam.
-Jeszcze nie. Ale jestem pewny, że gdy prezes tylko cię zobaczy, robotę będziesz miała jak w banku. Facet gustuje w pięknych kobietach.- Siatkarz ruszył w stronę drzwi z zamiarem opuszczenia pomieszczenia, ale nagle zatrzymał się tuż przy Laurze i wyszeptał jej do ucha- A tak w ogóle to Daniel jestem.- nagle wysoka szpilka Laury wylądowała na jego stopie. Zgiął się w pół, złapał za obolałą stopę i głośno wypuścił powietrze z płuc.
-Oh, przepraszam. Nie chciałam.- powiedziała bez cienia skruchy, pochylając się nad wściekłym Danielem.- A tak w ogóle- zaczęła - to mam do zaoferowania znacznie więcej niż to, co widać na pierwszy rzut oka. Widziałam jak patrzysz się na mój dekolt. Zrób to jeszcze raz, a wtedy nie zawaham się ani chwili i złamię ci tą stópkę, jasne kochasiu?- pokiwał głową i wyszedł trzaskając drzwiami. Po drodze wymamrotał kilka obelg pod adresem Laury, ale ta udała że nie słyszy i przewróciła tylko oczami. Uh… nienawidzę kiedy faceci traktują kobiety tak… protekcjonalnie i przedmiotowo- pomyślała. Nagle zza drzwi gabinetu prezesa wyłoniła się sekretarka i zaprosiła dziewczynę do środka.
-Daniel już wyszedł?- Zapytała wyraźnie zawiedziona kobieta.
-Tak. Powiedział że ma jakąś ważną randkę.- sekretarka posmutniała jeszcze bardziej i usiadła za biurkiem. Laura podeszła do niej i powiedziała-Lepiej się w to nie pakuj. Nie jest tego wart.
-Tak myślisz?- uniosła głowę i spojrzała na swoją rozmówczynię.
-Tak, tak myślę. Laura jestem- przedstawiła się wyciągając rękę.

-Zuza.- sekretarka uścisnęła jej dłoń i dodała- powodzenia.
______________________________________________
Hej, jestem, jak zapewne już wiecie, Vivian. Nie bawię się w żadne powitania, bo zwyczajnie mi się nie chce. Jest to reaktywacja mojego poprzedniego bloga, do którego zgubiłam login i hasło. Mam nadzieję że, spodoba wam się mój pomysł na opowiadanie i będziecie komentować je często i gęsto ;) Enjoy!
Buźka ;*
~Vivian
Ps. Rozdziały będę wstawiała mniej więcej raz w tygodniu.

wtorek, 15 października 2013

Bohaterowie


Laura
"Look into my eyes
 It's where my demons hide"




Michał
"I'm surrounded by a million people, I 

I still feel alone"