Dzień był dokładnie taki, jakiego
Laura się spodziewała, czyli beznadziejny i bez chwili wytchnienia. Wychodząc z
pracy zrozumiała czemu drużynom nie wystarcza jeden menager. Była dosłownie padnięta i gdyby nie fakt, iż
dopiero co padało i wszędzie jest pełno kałuż, to pewnie położyłaby się na
pierwszym lepszym trawniku. Z ulgą
opadła na miękki fotel swojego autka. Po krótkiej chwili zatracenia się w
płytkim śnie wsadziła kluczyk do stacyjki i go przekręciła.
…
I go przekręciła….
I jeszcze raz…
I znowu…
I dalej nic.
Stefan podniósł bunt. Widocznie
biedny samochodzik miał już dość niezdecydowania Laury i jej wiecznych humorów,
więc postanowił jej dać nauczkę.
-Stefciu, kochanie moje, błagam cię nie dzisiaj.- wyszeptała do
nieruchomej kierownicy. Samochód, niestety pozostał niewzruszony i nie przystał
na żadną z obietnic Laury.
-Rebeliant pieprzony.- wycedziła zza
zaciśniętych zębów i walnęła otwartą dłonią w kierownicę. Zrezygnowana
dziewczyna wysiadła z Mini Coopera i oparła się o jego maskę. Wygrzebała z torby
swój lśniący nowością telefon i stwierdziła, że jest rozładowany. Dziewczyna
zaklęła pod nosem i kopnęła w oponę Stefana. Nagle jej ciało przeszył
niewyobrażalny ból. Złapała się za stopę i usiadła na siedzeniu. Westchnęła
zrezygnowana i oparła głowę na kierownicy. Czyste, świeże powietrze przeszył
piskliwy głos klaksonu samochodu. Laura zaskoczona poderwała się i uderzyła
lekko plecami o oparcie. Wysiadła i ruszyła w stronę biura, by znaleźć
ładowarkę i usprawnić swój telefon, gdy nagle drogę zajechał jej czarny sedan.
Zaintrygowana podeszła bliżej i poczekała, aż kierowca opuści zaciemnioną
szybę. Michał.
-Kłopoty z autkiem?- spytał z cieniem
uśmieszku na podłużnej twarzy.
-Powiedzmy.- odburknęła.
-Podwieźć cię? Z resztą i tak chyba
jedziemy w tym samym kierunku…
-Nie wiem jak ty, ale ja planuję
jechać do domu, który raczej nie leży po drodze do twojego.- głos Laury aż
drżał od przepełniającego ją gniewu. Teoretycznie była bardzo spokojną i
opanowaną osobą, ale niektórych sytuacji
jej organizm nie mógł zostawić bez reakcji. Teraz siatkarz już nie ukrywał
rozbawienia i szeroko się uśmiechał.
-Zapomniałaś.- oświadczył opierając
podbródek na zaciśniętej pięści. Jego ciało trzęsło się ze śmiechu, ale
taktownie to ukrywał.
-O czym?- warknęła.
-O imprezie. Karol ma dziś urodziny.-
Nagle w głowie Laury zapaliła się mała, czerwona lampeczka. O Jezu…- westchnęła
bezgłośnie.
-Nie idę.-odparła bezceremonialnie.
Nie miała nawet siły by powiedzieć coś więcej na ten temat.
-Obiecałaś, że przyjdziesz.- dodał po
chwili niemal absolutnej ciszy, przerywanej tylko odgłosami hulającego po
pustym parkingu wiatru.
-Gówno mnie to obchodzi. Miałam
okropnie ciężki dzień i nie jestem w stanie nawet wygrzebać z siebie krzty
chęci, by spędzić cały wieczór z bandą debili, którzy zarabiają fortunę za
odbijanie piłki! – zszokowany Michał zamilkł zupełnie i jakby urażony zamknął
szybę. Laura była pewna, że się obraził i chce odjechać, ale nie mogła się
bardziej mylić. Siatkarz wyłączył silnik i wysiadł z auta. Obszedł je szerokim
łukiem i otworzył Laurze drzwi od strony pasażera.
-Mówiłam, że nigdzie nie jadę.-
oświadczyła stanowczo.
-Nie. Powiedziałaś, że nie jedziesz
na imprezę. A do domu i tak musisz się dostać, prawda?- dziewczyna niechętnie
kiwnęła głową i bez słowa wsiadła do samochodu zaskoczona brakiem jakiejkolwiek
asertywności z jej strony. Gdy tylko usadowiła się na miękkim siedzeniu
uderzyła ją fala ciepła oraz zapachu skóry zmieszanym z męskimi perfumami.
Laura zaciągnęła się głęboko i zamknęła oczy.
-To gdzie jedziemy?- zapytał dawno
już śpiącą dziewczynę. Michał z szerokim uśmiechem rozciągniętym na idealnych
malinowych ustach usiadł za kierownicą i mimo chłodu panującego na zewnątrz,
zdjął kurtkę i okrył nią byłą narzeczoną. Zabierając rękę musnął dłonią jej
policzek. Zaskoczony stwierdził, ż e przeszył go przyjemny prąd. Zupełnie tak,
jak kiedyś…
___________________________________________________________
Nie wiem co mam napisać po tak długiej nieobecności. Prawdopodobnie powinnam zacząć od przeprosin, ale nigdy nie byłam w tym dobra. Nie mówię wam, że to mój powrót, bo nie chcę kłamać. Szczerze mówiąc, jest szansa, że to ostatni post na tym blogu. Usiadłam dziś do komputera ze szczerą chęcią napisania kilku rozdziałów, ale chyba niestety nie potrafię. Nie do końca czuję to opowiadanie. Już nie. Ostatnio wiele się u mnie działo i po tych wszystkich wydarzeniach, to co jest między Michałem i Laurą wydaje się infantylne. Tylko nie zrozumcie mnie źle! Nie mówię, że to ostatni rozdział, ale też nie obiecuję, że będzie następny, ok? To chyba tyle... Dzięki, że jesteście. To naprawdę dużo dla mnie znaczy. xo
~Vivian
ps. Nie zapomniałam ;)
przeczytałam wszystkie rozdziały i są genialne, czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńDzięki ;) Fajnie widzieć, że ktoś to czyta, a nie piszę w eter. Minęło tyle miesięcy od opublikowania tego posta, a ja nadal nie wiem czy uda mi się jeszcze coś z tym opowiadaniem zrobić. Może kiedyś.. :)
UsuńWitaj! :)
OdpowiedzUsuńJesteś znudzona wyglądem swojego bloga? Próbowałaś zamawiać szablon na znanych szabloniarniach, ale odmawiały z powodu siatkarskiej tematyki?
Jeśli tak, to serdecznie zapraszam Cię do Jagodowego zagajnika – nowej, siatkarskiej szabloniarni. :)
Pozdrawiam, Jagoda :)
Świetny jest ten blog ;) czyzby Michał czuł jeszcze coś do Laury?
OdpowiedzUsuńW wolnych chwilach zapraszam do mnie
moje-zycie-to-siatkowka.blogspot.com
zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com
Pozdrawiam ;**
Dlaczego tu nie ma więcej rozdziałów ja sie pytam?!
OdpowiedzUsuńNo pliss, dodaj coś jeszcze na pewno masz napisany chociaż kawałek kolejnego rozdziału, dodaj chociaż trochę! :))
Cudowny blog, ale czemu nic nowego się nie pojawia? :c
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam poprzednie kilka dni temu, i codziennie patrzyłam tu z myślą, że pojawiło się coś nowego, a tu nic..
Czekam na kolejny, bo chcę wiedziec czy Michał nadal coś do niej czuje :3
Jeśli masz czas to zapraszam do siebie na opowiadanie z tym samym bohaterem, o którym piszesz ty : http://siatkarkie-rozterki.blogspot.com/ :)
ja pierdziele, kocham ten blog już, teraz.
OdpowiedzUsuń