piątek, 8 listopada 2013

IV

Od spotkania Laury i Michała minęło kilka dobrych dni. Dziewczyna unikała siatkarzy jak ognia, a i oni też nie palili się do kolejnego spotkania. Ciężko stwierdzić czy przyczyną tego  była ich niechęć do nowej pani menager, czy zwyczajny brak czasu, by bliżej ją poznać. Daniel nie pojawił się w biurze i nie wyglądało na to, by miał chęć na kolejne „ randki” z Zuzą, co z kolei bardzo cieszyło Laurę. Dziewczyna nie była zachwycona wizją ponownego spotkania tego dupka.
Zawadzka siedziała za dużym mahoniowym biurkiem i już trzeci raz wybierała numer jednego z dziennikarzy. Zdenerwowana i zmęczona obdzwanianiem kolejnych reporterów, wrzuciła telefon do torebki i opuściła swój gabinecik. Może spróbuje złapać któregoś z nich wieczorem. Wychodząc rzuciła Zuzie szeroki uśmiech i pomachała na do widzenia. Wolnym krokiem zeszła po schodach i w czeluściach swojej torby zaczęła szukać kluczyków. Nie spieszyła się, bo nie miała żadnych ku temu powodów.  Przecież nikt nie czekał na nią w domu z ciepłym obiadem i miłą pogawędką. Nie miała tu ani rodziny, ani przyjaciół. Gdy w końcu udało jej się wygrzebać kluczyki usłyszała za sobą czyjś głos wołający jej imię. Zamknęła oczy i szybko pomodliła się by nie był to Michał. Odwróciła się i zdała sobie sprawę że przecież nawet nie jest katoliczką. Otworzyła oczy i zobaczyła biegnącego do niej siatkarza. Zziajany Winiarski stanął przed nią i powiedział:
-Uff… Dobrze że zdążyłem cię jeszcze złapać. Masz chwilę czasu?
-Właściwe to ja…- próbowała się jakoś wykręcić, ale on nawet nie dał jej na to szansy.
-Nie? To dobrze, bo musimy pogadać. Pojedziemy razem, czy mam jechać za tobą?
-Michał posłuchaj.- nieświadomie zrobiła dramatyczną pauzę i po chwili kontynuowała- Ja…  Nie wydaje mi się ze mamy o czym rozmawiać.- Laura szybko odwróciła się tyłem do niego i wsiadła do Stefana. Już miała zamykać drzwi, kiedy ręka siatkarza ją powstrzymała. Kurczowo trzymał się szyby, niemal ją rozgniatając i pochylał się nad dziewczyną. W oczach tańczyły mu iskierki gniewu, zmieszane z odrobiną żalu.
-Nie wydaje ci się że mamy o czym rozmawiać?- wysyczał przez zaciśnięte zęby- Cholera, Laura! Uciekłaś mi sprzed ołtarza i myślisz, że ja tak po prostu odpuszczę?! Co ty sobie myślałaś? Że jesteś jak jakaś pieprzona Julia Roberts? To nie film. Musisz wypić piwo, które sobie nawarzyłaś.
-To było dawno temu! A poza tym, nie uciekłam ci sprzed ołtarza! Do ślubu było jeszcze pół godziny!
-No to faktycznie, miałaś jeszcze kupę czasu żeby się wycofać!
-Posłuchaj mnie.
-Nie! To ty mnie posłuchaj. Albo mi wyjaśnisz całą tą sytuację, albo nie ręczę za siebie.
  -Nie mam ci czego wyjaśniać. To było całe osiem lat temu! Czemu cię to w ogóle jeszcze obchodzi? Przecież masz nową rodzinę!
-Skąd wiesz, że mam rodzinę?- Michał jakby się spiął i przyjrzał Laurze uważniej.
-Bo masz obrączkę na palcu inteligencie.- warknęła.- Mogę już jechać, czy masz jeszcze coś do mnie?
-Póki co nie, ale jeszcze z tobą nie skończyłem. Pamiętaj, że ja tak łatwo nie odpuszczam.



Pamiętam- pomyślała Laura i na wstecznym wyjechała z parkingu.

___________________________________________________________


Hej! ;) Co tam u was? Bo u mnie słaboo. Przez większość tygodnia siedziałam w domu, a później miałam masę materiału do nadrobienia. Ledwo żyję. Dobra, tyle o mnie. Zrobiłam z was moich psychiatrów, wiecie, takich online :D

~Vivian
Ps. Jeśli myśleliście, że zapomniałam, to byliście w błędzie ;) Czekam na komentarze! Nie będę zachowywać się jak co poniektóre desperatki i grozić zamknięciem bloga, jeśli nie będzie np. 5 komentarzy, ale byłoby mi miło jeśli byście coś naskrobali. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz